-Chyba nie zamierzasz iść sama co?- był to Harry,a kto by inny mógł być?
-Poradzę sobie-powiedziałam i prychnęłam mu w twarz.Chyba wyglądał na zdziwionego,ale chwilę później przeobraziło się to w rozbawienie.Wziął mnie na ręce i zaniósł do środka. W wewnątrz było bardzo czysto,praktycznie wszystko tam było białe.Meble, podłogi,ściany,dodatki.Położył mnie na sofie i zaczął wołać chłopaków którzy nagle znikli.Jako pierwszy przyszedł Niall,stanął na środku salonu i patrzył się na mnie tymi niebieskimi oczkami. Myślałam,że się tam zaraz rozpłynę,a on razem ze mną.To wszystko zepsuł Louis który wbiegł do pokoju z wielką apteczką.Za nim weszli Liam,Zayn. Zrobili wokół mnie krąg. Mówili coś między sobą,ale nie słyszałam.W pewnym mom
encie odezwał się Mulat :
- Twoja rana jest dość głęboka i teraz będziemy ją odkażać.Mówię to po to żebyś nie panikowała jak zacznie cię boleć.- powiedział,po czym wziął jakąś butelkę i oblał nią mój brzuch.Najpierw nic nie poczułam,ale poźniej przeobraziło się to w okropny ból.Myślałam,że nie wytrzymam.Nigdy mnie nic tak nie piekło.- Zaraz powinno przestać piec.. - oby to zaraz nadeszło szybko.Miał rację.Ustąpiło.- Obandażujemy cię za za chwilę.Muszę cie tylko powiedzieć,że to co usłyszysz Ci się nie spodoba.- Znowu zagadka? Nienawidzę ich wszystkich- Musisz tu trochę zostać.-ale jak to? A szkoła? Nie mogę wszystkiego tak rzucić.Muszę coś zrobić.Tylko może nie teraz.
- A mogę chociaż wiedzieć gdzie jestem ?-zapytałam.
- Jesteś u nas w domu - powiedział Niall i szeroko się uśmiechnął.
- Mieszkacie tu razem w 5...? - zaskoczyło mnie to,że pięciu facetów mieszka razem,to nie codzienny widok.
- No tak,wiem,że to nie jest do końca normalne,ale my się przyjaźnimy od małego i nie widzimy żadnych przeszkód. - powiedział Louis.Wydawało mi się,że był lekko zawstydzony całą sytuacją.
- Ile mam tu waszym zdaniem jeszcze być ? Dzień,dwa? - zapytałam z nadzieją,że nie więcej.
- Leczenie zajmie przynajmniej z 2 tygodnie.Do tego czasu musisz leżeć.A tak w ogóle to jestem Liam. - powiedział i wystawił przed siebie rękę. Nie dotknęłam jej. Tylko patrzyłam na niego.Patrzyłam się tak jeszcze przez chwilę,gdy w końcu zrozumiałam co powiedział.2 tygodnie u nich. Nie rządzą mną i moim życiem też. Mogę stamtąd wyjść kiedy mi się podoba.Nie jestem ich więźniem,a tym bardziej zabawką.
-Cześć,a ja Alice.Nie zostanę tutaj.Nie mogę tak wszystkiego zostawić. Ja chodzę jeszcze do szkoły i to jest teraz dla mnie najważniejsze. -powiedziałam ostrym tonem.
- Zostaniesz,a ja się tobą zaopiekuje -Powiedział Harry. Obróciłam się w stronę loczka.Martwił się chyba.Nie wierzę własnym myślom.On o nikogo z poza chłopaków jak przypuszczam się nigdy nie martwił.Na Jego słowa Niall wyszedł natychmiast z pokoju. Wszyscy skierowali swój wzrok na niego,jak szedł po schodach na górę.Co go mogło tak nagle wyprowadzić z równowagi. Gapiliśmy się jeszcze przez chwilę dopóki Zayn nie zaczął mówić:
- Potem z nim pogadamy. A teraz cię obandażujemy.- Uśmiechnął się do mnie lekko i zaczął wyciągać bandaż z apteczki.
*Oczami Niall'a*
Dlaczego on taki jest? Przecież widzi że Alice nie jest nim zainteresowana.Ile ja bym dał za taką dziewczynę...Nie mogę patrzeć na to jak ona strasznie cierpi.Dlatego poszedłem na górę do swojego pokoju. Muszę wszystko przemyśleć.Jak on spróbuje jej cokolwiek zrobić,to nie ręczę za siebie.Już tyle dziewczyn skrzywdził,a ciągle mu mało.Ali musi się dowiedzieć prawdy.Zrobiłbym dla niej wszystko.
~30 minut później~
*Oczami Louisa*
Siemka,przepraszam że dodaje rozdział dopiero dzisiaj,ale koniec semestru i słabe ocenki. Gdybym przy następnym się też spóźniła to dodam go mim. w wtorek/środę.PRZEPRASZAM za wszystkie błędy tutaj,ale dodaje to o 1:00. Pada już u was śnieg? *.* U mnie tak . Trzymajcie się cieplutko. Miłego czytanka :)))*Oczami Louisa*
- Dobra,idę zobaczyć co u pana 'Mam Focha na wszystko co się rusza' - stwierdziłem i zacząłem się głośno śmiac. Nie musiałem długo czekac na reszte. Nawet Alice się zaśmiała.Bardzo mnie to cieszy.Po dłuższej chwili wbiegłem o schodach i pukałem do Irlandczyka.
- Odejdź Zayn,nie chce widziec nikogo.-odparł. Wzdrygnąłem się troche. Nigdy nie słyszałem tak załamanego Nialla. Zaniepokoiło mnie to, więc wszedłem do niego.
- Nie jestem Zayn tylko Louis i pozwoliłem sobie wejść. Niall co tu się stało?!?-Chłopak leżał na łóżku zakryty poduszkami, pokój wyglądał jakby przeszedł przez niego huragan. Powywracane krzesła,rzeczy, nawet swoją gitarę rzucił.- czy z tobą wszystko w porządku ? Proszę odpowiedz, wiesz,że możesz.- najwyraźniej tego nie wiedział. Siedziałem przy nim około jeszcze 10 minut i wyszedłem. Od razu poszedłem na dół do salonu,gdzie leżała Al.
-Wszystko z nim w porządku...? - spytała niepewnie.Nie chciałem jej okłamywać,ale gdyby się dowiedziała prawdy,starałaby się mu pomóc,a wtedy mógłby jej coś zrobić.Może i nie jest do tego zdolny,ale lepiej nie ryzykować.
- Tak wszystko w porządku.Jest tylko trochę zmęczony.- odparłem. Wkrótce on sam jej wszystko powie. Czuję to.Oby tylko nie zadawała więcej pytań na jego temat.Kłamstwo nie przychodzi mi tak łatwo,jak innym.
-Tak w ogóle to czym się zajmujecie ? - czy ona musi o nas tak się wypytywać?!?
-Niczym specjalnym. - powiedział Harry. On to dopiero umie kłamać.Też bym tak chciał.
-Dla mne to może jest ważne. Jeżeli mam tu mieszkać to chciałabym się dowiedzieć jak najwięcej. - o nie !!!Nie teraz ! Miała się tego dowiedzieć.może za jakiś 1 tydzień,ale nie teraz,tutaj.Jeszcze jest na to za wcześnie.Oby Harry coś wymyślił,bo jak nie to nasza tajemnica legnie w gruzach.Nie może jej tego powiedzieć,bo będziemy skończeni.Jeszcze nam by tego brakowało,żeby się nas bała.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Odejdź Zayn,nie chce widziec nikogo.-odparł. Wzdrygnąłem się troche. Nigdy nie słyszałem tak załamanego Nialla. Zaniepokoiło mnie to, więc wszedłem do niego.
- Nie jestem Zayn tylko Louis i pozwoliłem sobie wejść. Niall co tu się stało?!?-Chłopak leżał na łóżku zakryty poduszkami, pokój wyglądał jakby przeszedł przez niego huragan. Powywracane krzesła,rzeczy, nawet swoją gitarę rzucił.- czy z tobą wszystko w porządku ? Proszę odpowiedz, wiesz,że możesz.- najwyraźniej tego nie wiedział. Siedziałem przy nim około jeszcze 10 minut i wyszedłem. Od razu poszedłem na dół do salonu,gdzie leżała Al.
-Wszystko z nim w porządku...? - spytała niepewnie.Nie chciałem jej okłamywać,ale gdyby się dowiedziała prawdy,starałaby się mu pomóc,a wtedy mógłby jej coś zrobić.Może i nie jest do tego zdolny,ale lepiej nie ryzykować.
- Tak wszystko w porządku.Jest tylko trochę zmęczony.- odparłem. Wkrótce on sam jej wszystko powie. Czuję to.Oby tylko nie zadawała więcej pytań na jego temat.Kłamstwo nie przychodzi mi tak łatwo,jak innym.
-Tak w ogóle to czym się zajmujecie ? - czy ona musi o nas tak się wypytywać?!?
-Niczym specjalnym. - powiedział Harry. On to dopiero umie kłamać.Też bym tak chciał.
-Dla mne to może jest ważne. Jeżeli mam tu mieszkać to chciałabym się dowiedzieć jak najwięcej. - o nie !!!Nie teraz ! Miała się tego dowiedzieć.może za jakiś 1 tydzień,ale nie teraz,tutaj.Jeszcze jest na to za wcześnie.Oby Harry coś wymyślił,bo jak nie to nasza tajemnica legnie w gruzach.Nie może jej tego powiedzieć,bo będziemy skończeni.Jeszcze nam by tego brakowało,żeby się nas bała.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I poproszę o komentarze bo one motywują do pisania ;*